Do Przewodniczącego Komitetu Organizacyjnego Stowarzyszenia Ogrodów Działkowych KAJKA

Do Pana Jacka Kaczmarka

Przewodniczącego Komitetu Organizacyjnego
Stowarzyszenia Ogrodów Działkowych KAJKA

„Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień"

Myli się Pan twierdząc, że PZD zorganizowało zmasowany atak na Działkowców zamieszkujących na terenach ogrodów działkowych z powodów podniesionych w dalszej części Pana listu opublikowanego na portalu e-poznań. Po pierwsze PZD wcale nie zorganizowało żadnego zmasowanego ataku na mieszkańców ROD. Rzucając hasła o wyrzucaniu z działek mieszkających nie możecie posłużyć się żadnym dowodem takiego działania. Gdyby rzeczywiście takie były z pewnością huczałoby na waszych stronach internetowych i w mediach. Pytam więc, gdzie macie Państwo dowody na rzekome wyrzucanie mieszkających na działkach? PZD, podobnie jak każde stowarzyszenie ogrodowe, także w przyszłości być może „Kajka” jest i będzie zobowiązane do przestrzegania prawa powszechnie obowiązującego, a takim jest także ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych mówiąca  o zakazie zamieszkiwania, prowadzenia działalności gospodarczej na działkach, czy też określająca w ślad za prawem budowlanym dopuszczalne parametry altan ogrodowych. Czy Stowarzyszenie „Kajka”, które chcecie założyć, deklaruje już teraz, że prawo będzie nieprzestrzegane?

Podając się za  osobę „całkowicie bezstronną” przyglądającą się dokładniej wypowiedziom członków PZD nie jest Pan wiarygodny. Zapewne jest Pan działkowcem w ROD im. E. Orzeszkowej i być może nawet członkiem stowarzyszenia ogrodowego PZD. Gdyby tak nie  było, wątpliwy byłby od strony prawnej Pana udział w komitecie organizacyjnym Stowarzyszenia „Kajka”. Oczywiście można udawać bezstronnego obserwatora zarzucającego PZD grzechy nawet niepopełnione. Pojawić się musi spostrzeżenie, że Pana ogląd sytuacji polskich działkowców odbywa się przez wąski pryzmat ROD im. E. Orzeszkowej. Z przykrością i z bólem stwierdzam, że  w waszym ogrodzie już od wielu lat łamane są przepisy prawa, a ogród bezustannie pogrąża się w chaosie i tolerowaniu bezprawia, przy biernej akceptacji działkowców. Można zapytać, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego pomimo wielu prób wyprowadzenia ogrodu na ścieżkę rozwoju podejmowanych przez Okręgowy Zarząd PZD, który m.in. delegował swoich przedstawicieli do zarządu komisarycznego w latach 2008-2010 po to, by pomóc wyprowadzić ogród z niemocy sprawowania zarządu wybranego przez działkowców i który uporządkował wiele spraw w ogrodzie? Dlaczego znów wybrali działkowcy do kierowania ogrodem ludzi łamiących prawo i nieudolnie zarządzających ogrodem? Dlaczego każde walne zebranie działkowców ogrodu odbywa się od szeregu lat w atmosferze urągającej powadze tej rangi wydarzenia? Przecież Okręgowy Zarząd PZD na każde zebranie delegował swojego przedstawiciela, który starał się podpowiadać właściwe rozwiązania. Można też zapytać dlaczego nie było chętnych podczas zebrania sprawozdawczo – wyborczego w 2015 r., by wybrać zarząd chcący uporządkować trudne sprawy ogrodu? Stając się dziś aktywnym krytykiem PZD powinien Pan ocenić także swoją aktywność w minionym okresie.

Rok 2014 był czasem, kiedy ogrody miały prawo wybierać stowarzyszenie prowadzące ogród. Działkowcy ROD im. E. Orzeszkowej nie skorzystali z możliwości wyodrębnienia się z PZD i powołania własnego stowarzyszenia. Wręcz przeciwnie, z 250 działkowców ogrodu aż 190 głosowało za pozostaniem w PZD. Także dzisiaj działkowcy ogrodu,  broniący swoich działek przed ich zawłaszczaniem przez łamiących prawo, przychodzą do OZ PZD i ze łzami w oczach pytają co będzie z naszymi działkami? Moja odpowiedź jest zawsze jedna, to Państwo musicie sobie sami odpowiedzieć na pytanie czego chcecie. Czy ogród ma służyć wypoczynkowi, czy ma być przekształcony w osiedle mieszkaniowe? To ostatnie nie jest możliwe na gruncie ustawy o  rodzinnych ogrodach działkowych, ale po likwidacji ogrodu można przecież podpisać umowy dzierżawy z Miastem, przekształcić ogród w osiedle mieszkaniowe  i opłacać wszystkie koszty funkcjonowania mieszkańców według zasad powszechnie obowiązujących, a nie chronić się pod parasol przepisów ustawy dający zwolnienia z niektórych ciężarów ponoszonych przez mieszkańców osiedli.. Jeśli działkowcy będą nadal chcieli być ogrodem działkowym mogą swoje losy wiązać z PZD, lub korzystając z ustawy podjąć w czasie określonym ustawą kolejną  próbę powołania własnego stowarzyszenia, np. „Kajka”. Jeśli taka będzie wola działkowców, Okręgowy Zarząd PZD nie uczyni nic, by w  jakikolwiek sposób blokować taką inicjatywę. Konkludując powyższe chcę stwierdzić, że nie będzie nam żal ogrodu, w którym prawo jest powszechnie łamane, w którym wolno na alejach parkować samochody firmowe prowadzących działalność gospodarczą, w którym mieszkają nie tylko osoby z przyczyn losowych, ale także działkowcy dobrze sytuowani, których stać było na wybudowanie domów mieszkalnych o powierzchni znacznie przekraczającej dopuszczalną. Nie możemy też brać odpowiedzialności za skutki być może nieudolnego kierowania ogrodem przez zarząd, który jednak był zmuszony działać pod presją osób łamiących prawo. Badamy aktualnie przy pomocy ogrodowej i okręgowej komisji rewizyjnej kondycję finansową ogrodu i sposób zarządzania nim w ostatnim okresie. Wyniki będą przedstawione na walnym zebraniu. O tym czy będzie zarząd komisaryczny w ogrodzie zadecydują wyniki kontroli i wola członków obecnego zarządu do dalszego sprawowania mandatów. Dziś takiej potrzeby jeszcze nie ma.

Zarzuca nam Pan, że mamy swoiste rozdwojenie jaźni mówiąc, że nie ma problemu mieszkania na działkach, bo podajemy w oficjalnych materiałach, że problem dotyczy 1% ogółu, a chwilę później mówimy o dużej skali zamieszkiwania  na działkach. Nie ma w tym nic dziwnego dla „obiektywnego obserwatora”. Wystarczy patrzeć na problem nie przez pryzmat ROD im. E.  Orzeszkowej, ale dostrzec tysiące polskich ogrodów, w tym także w Poznaniu, w których zjawisko łamania prawa praktycznie nie występuje. Jest też prawdą, że zjawisko zamieszkiwania i samowoli budowlanych rozpowszechniło się w większej skali w ogrodach działkowych leżących w pobliżu dużych aglomeracji miejskich, głównie na zachodzie i północy kraju. I właśnie zwrócenie uwagi na problem mieszkaniowy władzom samorządowym Poznania i innych miast wydaje się być jedynym pozytywnym efektem ostatnich działań organizatorów protestów.

Dość absurdalnie brzmią zarzuty, że działkowcy są zmuszani do prenumeraty miesięcznika „działkowiec” i na dodatek tego pisma nie otrzymują. Zgodnie ze statutem naszego stowarzyszenia nowy nabywca działki opłaca w roku nabycia działki jednorazową podwyższoną opłatę w kwocie 300 zł na pokrycie wydatków związanych z zarządzaniem ROD, w ramach której ma prawo otrzymać 12 bezpłatnych numerów pisma będącego pomocą w zagospodarowaniu i prowadzeniu działki. Zatem w ramach należnej opłaty działkowiec otrzymuje zwrot jej części w postaci miesięcznika. Mieści się to w ramach działalności oświatowej prowadzonej przez stowarzyszenie na rzecz nowych działkowców, którzy niezależnie od możliwości wysłuchania wykładów na temat urządzenia i zagospodarowania działki otrzymują pomocny materiał poglądowy. Opłatę od działkowca pobiera zarząd ROD, który odprowadza do OZ PZD należna część kwoty, w tym przeznaczoną na roczną prenumeratę pisma. Jeśli zarząd ROD tego nie uczynił niezwłocznie po pobraniu tej kwoty, bądź jej nie odprowadził w ogóle, mogą powstać problemy z otrzymaniem pisma. Wtedy działkowiec powinien zwrócić się z tym problemem bezpośrednio do zarządu ROD , albo ze skargą do okręgowego zarządu. Interwencja w OZ PZD zawsze przynosiła w praktyce pozytywny skutek.

A więc Panie Przewodniczący, ja też uważam, że należy porządek robić najpierw u siebie. Zatem jako działkowcy ROD im. Orzeszkowej weźcie sprawy w swoje ręce i zdecydujcie czym ma być wasz ogród. I nie zrzucajcie odpowiedzialności za własne zaniedbania na barki innych ogrodów i całego stowarzyszenia ogrodowego PZD.

dr Zdzisław Śliwa
Prezes Okręgowego Zarządu PZD w Poznaniu